Każdego dnia, począwszy od 24 lutego, zza wschodniej granicy dociera do nas coraz więcej tragicznych informacji, które wywołują paraliżujący stres, lęk i niepokój. Emocje te kumulują się i nie dają o sobie zapomnieć. Są nowe i trudne dla dorosłych, nie mówiąc już o najmłodszych, którzy zwykle nawet nie rozumieją, co się tak naprawdę dzieje. Jakich słów użyć i jaką postawę przyjąć, żeby dziecko nie zamknęło się w sobie? Jak rozmawiać z nim o wojnie? – podpowiada Michał Polak, psycholog dzieci i młodzieży w Mind Health Centrum Zdrowia Psychicznego.

Jak wojnę przeżywają dorośli?

Podczas podróży samolotem to najpierw rodzic powinien ochronić siebie i włożyć maskę tlenową – dopiero wtedy jest w stanie uratować dziecko. To samo dotyczy świata emocji. W pierwszej kolejności powinniśmy o nie zadbać sami, żeby stać się wspierającymi opiekunami naszych dzieci.

Codziennie czytamy o czymś, co jest abstrakcyjne dla naszego umysłu, a co, jak podkreśla psycholog Michał Polak, nagle stało się pewnego rodzaju „koszulą, która jest coraz bliżej naszego ciała”. Odebrano bądź zachwiano dwa bardzo istotne dla naszego zdrowia psychicznego stany: poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia kontroli, bazujące dziś na pewnego rodzaju próbie odzyskania ich poprzez śledzenie każdej wiadomości napływającej od sąsiadów. A co w takim razie czują dzieci?

Dzieci przeżywają to samo!

Dzieci przeżywają to samo, co my, ale w zależności od poziomu rozwoju i komunikacji, nie zawsze są w stanie wyrazić tego słowami w klarowny sposób, czasami nie mówią w ogóle. My, dorośli, mówimy o emocjach i potrafimy je opisywać. Nasuwa się więc pytanie, czy gdy moje dziecko nie mówi o wojnie, to czy o niej nie myśli? Odpowiedź brzmi: myśli i wie! Jeśli chodzi do przedszkola, korzysta z Internetu, jeździ komunikacją miejską, nie ma możliwości, żeby ominęły je informacje o tym, co się dzieje w Ukrainie.

Kiedy więc zacząć rozmowę?

Każde dziecko będzie gotowe na rozmowę o wojnie w innym momencie. Nie należy jednak zaczynać od długich i obszernych opowieści, ponieważ może to wywołać efekt odwrotny do zamierzonego. Ważna jest więc obserwacja i sygnały wysyłane przez dziecko, np. podczas zabawy, przez którą się komunikuje. Gdy widzimy, że ustawione na podłodze tory, kolejka i stacje, wysadzane są przez bomby i ulegają zniszczeniu, a w zwykłym lesie stoją wojska, może to oznaczać, że dziecko ma potrzebę rozmowy. Oczywiście należy pamiętać o tym, że zabawy w wojnę pojawiają się od tak, również bez żadnego „drugiego dna”, a wręcz są rozwojowe, ćwiczą bowiem zdrową rywalizację. Gdy w wyobraźnię dzieci wkradają się jednak wizje katastroficzne o nalotach, śmierci i bombardowaniu, należy zareagować.

Od ogółu do szczegółu

Warto wybadać, ile dziecko już wie. „Widzę, że bawisz się w wojnę, giną ludzie, a bomby spadają z nieba. Może coś ostatnio słyszałeś/słyszałaś?” – proponuje Michał Polak jako wstęp do rozmowy. Zaczynajmy od ogółu i przechodźmy powoli do detali. Dziecko może od razu powiedzieć, że nic nie wie, warto wtedy poczekać i wrócić do tematu ponownie za jakiś czas. Kluczowa jest zatem gotowość. Czasem można dołączyć do zabawy, żeby pokazać, że w świecie istnieje dobro i zło, nie tylko wojna. Wystarczy wprowadzić do gry pozytywnego bohatera bądź uratować kogoś, kto ucieka przed wrogiem. Wówczas dziecko zobaczy pewnego rodzaju równowagę. Świat jest bardzo złożony, to że widzimy dookoła zło, nie wyklucza tego, że możemy z innych powodów przeżywać radość.

Dziecko mówi, nie mówiąc…

Wyobraźmy sobie sytuację, w której maluch gra w piłkarzyki i jego drużyna przybrała barwy flagi ukraińskiej. Dziecko zapytane, czy słyszało coś o sytuacji u naszych sąsiadów, zdecydowanie zaprzecza. Czasem sygnały wysyłane przez najmłodszych mówią wprost, że są one przejęte wojną, ale mimo to nie wykazują gotowości na rozmowę. Ważnym pojęciem są tu także zaburzenia psychosomatyczne, czyli dolegliwości bądź objawy cielesne, mające swoje podłoże w psychice, np. ból gardła, żołądka albo wymioty. Warto zapytać wtedy, czy dzieje się coś trudnego. Zawsze kluczowa jest obecność, uważność, zrozumienie i dostępność, które gwarantują poczucie bezpieczeństwa. Należy więc często mówić dzieciom, że jesteśmy dla nich i zawsze, kiedy mają ochotę i potrzebę, mogą do nas przyjść i porozmawiać. Istotne jest również zachowanie i pielęgnowanie codziennych rutyn: wspólnych posiłków lub wizyt na basenie, a także rodzinne bycie razem, czyli nic innego jak poczucie wspólnoty.

A może w ogóle nie rozmawiać o wojnie?

Tego, czego nie wolno robić, to przenosić na dzieci naszych lęków, niepokoju, bezradności. Najlepiej dyskutować o sytuacji jedynie w gronie dorosłych. To, co możemy przekazać dzieciom, to fakty, których bezwzględnie należy się trzymać. Nie cytujmy im komentarzy publicystycznych albo fragmentów analiz. Mówmy o agresorze – Rosji i kraju, który się broni – Ukrainie. Niektórzy rodzice w tym momencie na pewno myślą o całkowitej izolacji dziecka od doniesień medialnych, telewizji czy social media. Może to jednak doprowadzić do eskalacji wizji katastroficznych w jego wyobraźni, braku możliwości zadania pytań, na które tylko rodzic potrafi odpowiedzieć. Ponadto głównym źródłem informacji powinna być osoba dorosła, nie Internet. Dlaczego? Ponieważ rodzic najlepiej zna swoje dziecko, a nie wszystko, co pojawia się w sieci jest prawdziwe i powinno być uprzednio przeselekcjonowane.

A co, gdy dziecko nic nie mówi?

A co, jeśli mamy do czynienia z bardzo skrytym nastolatkiem albo maluchem, który nie ujawnia żadnych zachowań wskazujących na próbę odreagowania sytuacji? Jest wiele odpowiedzi na to pytanie w zależności od przyczyny. Może to oznaczać, że dziecko próbuje się ochronić i zablokowało się na komunikaty z zewnątrz o wojnie w Ukrainie. Ponadto maluchy mają różny czas reakcji, czasem rodzic musi zachować się jak „zdarta płyta” – mówić o tym, że jest gotowy odpowiedzieć, gdy pojawią się pytania.

Ucieczka przed wojną

Temat konfliktu zbrojnego w Ukrainie rozpoczyna również wątek życia i śmierci. Rodzic może więc w takiej sytuacji, wytłumaczyć na początku rozmów, kim są uchodźcy oraz na czym polega pomoc humanitarna. Z drugiej jednak strony, należy pamiętać o daniu sobie i dziecku czasu, tematy mogą być bowiem zbyt trudne.

Nie ma gotowego scenariusza na rozmowy z dziećmi o wojnie. Żeby zacząć temat, sprawdzi się metoda prób i błędów. Żeby jednak takową zastosować, należy przede wszystkim poznać swoje dziecko. Wtedy dzięki intuicji, wyczujemy, kiedy i co możemy powiedzieć, a kiedy potrzeba będzie więcej czasu, uważności lub obecności. Żeby jednak z kolei poznać swoje dziecko i zastosować się do wszystkich wskazówek, wymienionych w tekście, trzeba dobrze poznać… siebie i wprowadzić do własnego życia równowagę, stabilność i otwartość na to co przeżywamy- my i nasze dzieci.